Forum Sokołów Małopolski - Forum Strona Główna
sultan

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokołów Małopolski - Forum Strona Główna -> MUZYKA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
nowy użytkownik


Dołączył: 01 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:47, 11 Gru 2017    Temat postu: sultan

Mimo negatywnych przeżyć dotrwałem do końca seminarium. Na równi z innymi starałem się czymś zająć. Dużo mi dał w tym względzie Kraków. Nie chodzi wyłącznie o sprawy duchowe. Miasto to ma swój szczególny urok. Ma wiele zabytków, liczne galerie sztuki, wspaniałe miejsca rekreacyjne, dużo sklepów, dobrze wyposażone biblioteki. Odwiedzałem te miejsca z wypiekami na twarzy, chłonąc to wszystko z największym przejęciem i zaangażowaniem. Były to dla mnie chwile wolności, które starałem się maksymalnie wykorzystać. Powrót do seminarium traktowałem jako zło konieczne i znowu czekałem kiedy pójdę ulicami Krakowa na spotkanie kolejnej przygody intelektualnej i duchowej. Szczególnie w [link widoczny dla zalogowanych]
mojej pamięci wyrył się mały kościółek Sióstr Felicjanek przy ulicy Smoleńsk. Jest tam stale wystawiony Najświętszy Sakrament. W kościółku czułem się odprężony i wolny. Natomiast nabożeństwa w seminarium były nacechowane ciągłą nerwowością. Wiedzieliśmy o czujnych spojrzeniach przełożonych, spoglądających na nas z balkonu seminaryjnej kaplicy. Podobnie było z mszą św. Lubiłem więc wyjścia na nabożeństwa organizowane przy różnych okazjach w kościołach Krakowa. Niezapomnianym zaś przeżyciem na rozpoczęcie roku akademickiego było nabożeństwo Drogi Krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej na początku października. Zjeżdżali się do tej miejscowości w tym dniu klerycy ze wszystkich krakowskich seminariów. Widząc tak wielu współbraci studentów, nabierałem zapału, by trwać do końca w powołaniu. Były to jednak porywy młodzieńczego serca, zbyt słabe, aby poradzić manicure kabaty w przyszłości w kapłańskim życiu. Seminarium nie jest więc instytucją - na obecnym etapie rozwoju - zdolną ukształtować dojrzałego kapłana szczególnie w sytuacji, gdy ktoś jest wrażliwym człowiekiem. Jedynie ci, którzy nie poddają się losowi, mogą wyjść z niego obronną ręką bez uszczerbku na swoim człowieczeństwie. Usłyszałem kiedyś okrutne zdanie z ust pewnego kapłana, powalające wręcz z nóg:
- Ci, którzy nie przetrwają próby czasu, muszą wypaść z obiegu, po prostu muszą zginąć. Przetrwają jedynie najsilniejsi.
Zastanowiło mnie to zdanie. Nie wiem, co o nim myśleć w kontekście nauki Chrystusa. Graniczy ono bowiem z deklaracją niewiary a Boga ustawia w roli dziwnego obserwatora, pozwalającego na niszczenie życia bezbronnych, w imię niewiadomych dogmatów. I choć koncentruję się w obecnej chwili na życiu ludzi poświęconych Bogu, mogę ten wniosek rozciągnąć na wszystkich wierzących i niewierzących. Miotając się w tej paradoksalnej sytuacji łatwo jest stracić wiarę. Małą pociechą jest stwierdzenie, że Bóg „za vacu warszawa wynagradza, a za złe karze”. Czy życie człowieka na ziemi jest tylko wielkim eksperymentem Boga? Na czym polega w końcu zbawienie człowieka, jeżeli świat i ludzi tak trudno jest „naprawić”? Na czym końcu ma polegać głoszenie Ewangelii, gdy brakuje sił do przetrwania kryzysów, zwątpień i załamań?
Sześcioletni okres seminarium dobiegł końca. Wydawało mi się wówczas, że moje problemy się skończyły i zaczyna się dla mnie czas spokojnej działalności duszpasterskiej.
Same święcenia to wielki religijny festyn. Uroczysta oprawa, podniosłe przemowy, dymy kadzideł i łzy najbliższych. To naprawdę działa na młodego człowieka. Wydaje się mu, że oto przed nim leży nieurodzajna rola serc ludzkich, którą on będzie uprawiał z woli Chrystusa. Nie zdaje manicure kabaty jednak sprawy, iż rzeczywistość jest zupełnie inna.
Po okresie wyjazdów na tzw. prymicje do rodzinnej zaprzyjaźnionych parafii, otrzymuje się dekret od przełożonego. Mnie skierowano do jednego z dużych miast na południu Polski, do Tarnowa Dotarłem tam z pewnym opóźnieniem, z powodu choroby, której się nabawiłem po święceniach. Byłem naiwny sądząc, że dostałem się ekskluzywnego ośrodka duszpasterskiego. Pierwsze wątpliwości zasiał mi w sercu odchodzący z parafii ks. Roman. Powiedział ze smutkiem w głosie, abym nie cieszył się na zapas - gdy wypowiadałem pełne nadziei i entuzjazmu słowa na temat mojej przyszłej pracy w parafii Przestrzegł mnie przed proboszczem Edmundem Karukiem mówiąc, że jest taranem. Jak się okazało, miał rację. Nie przejąłem się specjalnie tą wypowiedzią. Na parafii było paru moich kolegów z seminarium. Sądziłem, że jakoś uda mi się urządzić w tym miejscu.
Zaledwie parę dni później zostałem zrugany [link widoczny dla zalogowanych]
przez proboszcza za to, że kontaktuję się z młodymi dziewczynami, które pomagały mi przy dekorowaniu domu parafialnego przed uroczystością Bożego Ciała. Choć nie miałem złych intencji w stosunku do tych młodych osób, zostało to odebrane jako chęć nawiązania z nimi zbyt zażyłych stosunków personalnych, najpewniej o podłożu seksualnym. Koledzy pocieszali mnie jak mogli, lecz nie mogło to stłumić żalu z powodu tak bezpodstawnego posądzenia. Poza tym przekonałem się, że tak naprawdę mogę liczyć wyłącznie na własne siły. Znajomi księża mieli swoje życie i mimo iż w nim uczestniczyłem - gdy razem z nimi odwiedzałem ich przyjaciół - tak naprawdę czułem się piątym kołem u wozu. Starsi księża pracujący w parafii - jako przyjaciele i powiernicy nie wchodzili w rachubę, gdyż w imię wyższej racji byli związani z proboszczem. Trzeba było uważać na to, co się przy nich mówiło, bowiem szybko donosili o tym szefowi.
W parafii mieszkał też pewien brat zakonny Jozafat. Pracował w zakrystii kościoła. Ogólnie był człowiekiem dobrym, choć swoje obowiązki wypełniał z właściwą manicure kabaty flegmą, co irytowało często proboszcza. Lubiłem jednak z nim rozmawiać na różne tematy. W moim odczuciu posiadał sporą wiedzę życiową. Nie było też dla mnie przeszkodą, aby traktować go na równej stopie, choć był jedynie bratem zakonnym, a ja księdzem. Nie wiedziałem, że rok później nasze drogi się rozejdą.
Żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na gromadzące się chmury nad głową biednego brata Jozafata. Przyszedł jednak taki dzień, manicure ursynow trwale wpisał się w mojej pamięci. Gdy staję czasami przy jego grobie uświadamiam manicure kabaty, jak często okrutne jest życie w stosunku do tych najbiedniejszych i najsłabszych. Ten cichy, wrażliwy człowiek został potraktowany jak najgorszy zbrodniarz i bandyta. Z błahej przyczyny proboszcz pobił go dotkliwie w zakrystii, w obecności znajdujących się tam ministrantów. Następnie wlókł go do pokoju za poły sutanny, na oczach przerażonych młodych ludzi Jednak przełożeni w ostateczności uznali argumentację szefa. Nikt nie chciał nawet wysłuchać tego, co miał do powiedzenia brat Jozafat Musiał się więc szybko spakować i wyjechać do Krakowa. jednak nastał smutny dzień pożegnań, razem z kolegami poszliśmy do niego w odwiedziny. Serce się krajało, gdy patrzyliśmy na tę spłakaną twarz starszego człowieka. Grozy dopełniał fakt, że brat leczył się od dłuższego czasu na serce. I dlatego można domniemywać, że jego przedwczesna śmierć na stole operacyjnym dwa lata później była związana z opisaną powyżej historią. Miałem sposobność spotkać go przed samą śmiercią. Był zupełnie niepodobny do siebie - kompletnie siwy, starszy o co najmniej 20 lat.
Opisana powyżej historia nie jest jedynym mocnym akcentem w życiu proboszcza - tyrana. Momentów o podobnym wydźwięku było dużo więcej. Jeden z jego księży został usunięty z parafii za odmowę udostępnienia swojego telewizora do oglądania filmów wideo. W tym okresie był to jedyny telewizor na plebanii, manicure ursynow posiadał wbudowany system PAL, pozwalający na odtwarzanie z magnetowidu filmów w kolorze. Co wieczór, po wszystkich obowiązkach duszpasterskich oglądaliśmy różne pirackie kopie filmów udostępnianych przez życzliwych parafian. Prawdziwy szał zaczął się, gdy na jednej z kaset w tzw. dogrywce, znalazł się film pornograficzny. Od tego czasu proboszcz z lubością polował na takie smakowite „kąski”. Jednak pewnego dnia ksiądz Marek - właściciel odbiornika - dał odczuć proboszczowi, że ma dość wieczornych posiedzeń i chciałby mieć chwilę dla siebie, we własnym mieszkaniu. Było to zrozumiałe, lecz proboszcz potraktował jego zachowanie jak afront. Od tego czasu stosunki między wikariuszem a proboszczem uległy wyraźnemu ochłodzeniu. Ksiądz Marek był człowiekiem odważnym i wie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Pon 17:48, 11 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokołów Małopolski - Forum Strona Główna -> MUZYKA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy